28 lutego 2018

Lost

28.02.2018

Kogo ja próbuję oszukać? Samą siebie? Bo tak to wygląda. Nie jestem sobą, nawet siebie nie znam. Przykrywając się pewnością  ukrywam ciągłe zagubienie. Wmawiam sobie że jest okej gdy tak naprawdę wiem że nie jest. Nie zawsze w życiu może być kolorowo. Ja szczęście odczuwam będąc tylko obok kogoś przed którym mogłabym zaprezentować się z jak najlepszej strony a gdy jestem sama? Nawet nie wiem co czuję. Aktualnie jest to kompletny brak chęci do czegokolwiek. Moja osobowość jest złożona głównie z hipokryzji. Nie potrafię przyjąć krytyki czy przegranej a najbardziej na świecie boje się pokazać słabość. Krytykuję wszystko wokół: zachowania, styl, sposób bycia a następnie się na tym wzoruję. Chciałabym w końcu coś poczuć. Dowiedzieć się czym jest miłość ale za każdym razem gdy nadarzy się ku temu okazja odrzucam ją. Siedzę sama w pustym pokoju i próbuję znaleźć sens tego wszystkiego. Kim jestem ? Cały czas szukam odpowiedzi na to pytanie i najprawdopodobniej będę go szukać do końca życia. Nie mogę pokazać płaczu bo odczuwam wrażenie że przegrałam, że jestem słaba. Nie potrafię się do końca otworzyć. Często zwierzając się komuś pomijam niekorzystne aczkolwiek dość ważne szczegóły byle nie być skrytykowaną. Każdy nosi maskę, każdy ma sekrety. Ja ukrywam swoje niedoskonałości, słabości, uczucia. Odrzucam wszystko co piękne i pozostawiam pustkę. Zraniłam w życiu wiele osób. Wiele jest również czynów których nie powinnam robić. Ale czy żałuję? Poniekąd tak jednak każdy błąd mnie kształtuje. Nawet gdy teraz czuję się od środka tak zepsuta to wiem że na wszystko przyjdzie czas, a to co czuję w tej chwili to jedynie krótki moment. To tylko gorsze dni a nie złe życie. Będzie dobrze.


Nic nie czuję. Aktualnie widzę jedynie pustkę. Pomimo nieodłączonego uczucia nicości pojawiła się utrata- nie tylko własnej wartości ale również kogoś ważnego. Mam wrażenie że coś tracę, kogoś bardzo ważnego. W ostatnim czasie wszyscy wokół mnie chorują. Niekoniecznie są to zwykłe choroby. Wszystko zaczyna się spokojnie i nim się obejrzysz możesz stracić bliską ci osobę.  Operacja jest bardzo stresująca, zawsze pozostaje ta niepewność że tak bliska ci osoba nie wybudzi się. Nadzieja jest złudna ale co innego nam zostało? Mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy masz świadomość że nie będzie tak jak oczekiwałeś. I co wtedy pozostaje? Wmawiasz sobie że to nie ten czas, że nie zrobiłeś wystarczająco wiele. Dopiero w obliczu zagrożenia zdajemy sobie sprawę jak ważni są dla nas ludzie, ile dla nas znaczą. Życie lubi zaskakiwać ale często nie są to miłe niespodzianki. Często nie zdążymy się pożegnać, pozostaje w nas poczucie winy i żal że nie mogliśmy spędzić z tą osobą więcej czasu. Zapominamy mówić bliskim ile dla nas znaczą a potem jest już za późno. Utrata boli, w każdej postaci. Trzeba mówić "kocham" przy każdej  możliwej okazji. Po co mamy ukrywać swoje uczucia ? Mam odczucie że mówię o nich zbyt rzadko lub wcale. Nie jest to dobre szczególnie że następnym razem może nie być happy end'u. Dostałam szansę i mam nadzieję że dobrze ją wykorzystam.








W życiu niczego nie można być pewnym- nawet ludzi. Prawda jest taka że cały czas odchodzą niezależnie od naszej woli. Przypuszczam że tak się stało w moim przypadku. Tak ważna dla mnie osoba z dnia na dzień stwierdziła że nie mamy o czym rozmawiać. Przyczyna z pewnością jest, jednak jej nie znam. Wiem że jest to mój błąd jednak nie wiem co zrobiłam nie tak. Cały czas zastanawiam się co zrobiłam źle, jaki błąd popełniłam. Od kilku dni zbieram się na rozmowę. Dawno nie miałam tak dużych obaw, można powiedzieć że strach po części mnie paraliżuje. Zastanawiam się co powie mi ta osoba. Wprawdzie była ona jedną  nielicznych osób które tak bardzo szanowałam i zawsze liczyłam się z jej zdaniem jednak teraz rozmowa przyprawia mnie o mdłości. Na samą myśl ręce mi się trzęsą. Ta niewiedza, świadomość że nie mam pojęcie co powie jest uczuciem nie do zniesienia. Nikt po prostu nie odchodzi, musi mieć powód a ja tak bardzo boję się go poznać. Wiem że muszę zdobyć się na rozmowę. Kto wie, może dzisiaj? Nie mogę pozwolić tak po prostu odejść. Chcę poznać chociaż przyczynę. Nie mogę spać, nie mogę myśleć. Wszystko jest tak ulotne a najgorsze jest to jak bardzo nie mamy na to wpływu. To wszystko mnie przerasta ale wierzę że z biegiem czasu będzie lepiej. Będzie dobrze, wierzę w to.



Pierwszy raz od tak dawna jestem taka samotna.Straciłam wszelkie poczucie wartości. Czuję się taka bezużyteczna. Niepojęte jest to jak nie zdawałam sobie z tego sprawy. Każdy wreszcie znajduje swoje miejsce na ziemi, szczęście, miłość a ja dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę jak moje życie było pełne złudzeń. Oszukałam nawet własną siebie. Zawsze pragnęłam mieć kogoś bliskiego a nie mam nikogo. Nie ma osoby która by mi powiedziała że mnie kocha i dziękuje za to że jestem. Myliłam się praktycznie pod każdym względem. Nie byłam w porządku dla wielu osób, potraktowałam ich w sposób niewłaściwy i mam wyrzuty sumienia. Nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Zastanawiałam się dzisiaj z kim mogłabym porozmawiać, przejrzałam czat i pomijając moją najlepszą przyjaciółkę nie znalazłam nikogo komu mogłabym się zwierzyć. Żyłam w grzechu bo mając oczy nie dostrzegłam prawdy. Nie otaczam się samymi przyjaciółmi lecz zwykłymi znajomościami. Niszczę każde piękno i stawiam mury które okresowo burzę i buduję na nowo. W życiu trzeba mieć jakąś stabilność bo to ona utrzymuje nas w normalności. W tym momencie czuję że nie mam nic. Brak mi celu, miłości, marzeń,  ludzi jak i mnie samej. Tej dawnej Weroniki którą byłam przed laty. Tęsknię nawet za tak drobnymi szczegółami jak spacer z parasolkami w deszczu czy zwykłym uśmiechem na twarzy. Straciłam siebie i szansę na miłość i poczucie bezpieczeństwa bo uznałam że nie jest mi to potrzebne. Dawno nie myliłam się tak bardzo. Patrząc wstecz widzę jedynie swoją własną głupotę. Ironia losu sprawiła że dziewczyna która jeszcze niedawno gardziła alkoholem, papierosami czy choćby imprezami stała się wredną suką bez ambicji. Straciłam nawet chęci z moich pasji. Aktorstwo czy siatkówka nie sprawiają mi tyle przyjemności co przed laty.
Moje myśli to jeden wielki burdel w którym zalegają się dziwki. W sercu noszę truciznę i w mojej opinii jestem zepsuta. Czy da się to naprawić?  Nie wiem jak poskładać się w całość, nawet nie wiem kim jestem. Samotność. Wreszcie zdałam sobie sprawę jak to boli. Chcę kochać, poczuć bliskość drugiej osoby i mam nadzieję że to nastąpi. W każdej ciemności trzeba dostrzec światełko, bo w końcu po nocy zawsze nastaje dzień. To tylko gorsze dni. Poskładam się i odnajdę siebie. Dam radę.


Na zakończenie wskazówka na przyszłość. Bądź sobą, kochaj i ukazuj to najlepiej jak potrafisz. Staraj się być wsparciem dla ludzi, pomagaj im. Bądź przy bliskich i udowodnij że ci zależy i proszę nie zgub się w tym wszystkim, nie miej złudzeń i nie bądź ślepa. Dostrzeż prawdę. Zawalcz o osoby które kochasz, nie bądź tchórzem i pamiętaj że każdy tunel się kiedyś kończy i gdzieś znajduje się te światełko.

Trzymaj się, cześć

25 lutego 2018

The last day

25.02.2018

Niedziela. Koniec lub też początek tygodnia jak kto woli. Dla mnie ta niedziela stanowi ostatni wolny dzień w trakcie ferii. Jutro szkoła, sama nie potrafię w to uwierzyć. Czas mija tak szybko i nim się obejrzę będą upragnione wakacje. Aktualnie rozkoszuję się ostatnimi godzinami wolności przed szkolną rutyną. Aż sama nie mogę uwierzyć że zostawiam w tym roku już drugą wiadomość. Regularność nigdy nie była moją zaletą a jednak udało się. Wprawdzie jest to niewielki sukces ale zawsze jakiś krok do przodu. Wreszcie wróciłam do tego. Moja nowa odskocznia od codzienności. Może nie na tyle nowa co uaktywniona. Wczorajszy dzień tak jak myślałam był bardzo intensywny. Dobra muzyka, zaufane grono i domóweczka udana. Dzisiejszy poranek był bardzo przyjemny. Czułam się jak nowonarodzona i słusznie bo moje samopoczucie dzisiaj jest bardzo pozytywne. Myślę że takie zakończenie ferii było mi potrzebne. Wreszcie czuję że odpoczęłam od tego wszystkiego a było to mi bardzo potrzebne. Ostatni dzień przed feriami był niezwykle męczący. Brakowało mi chęci do czegokolwiek a na zajęciach teatralnych nie potrafiłam się skoncentrować. Miałam dosyć wszystkiego i wszystkich. Ta przerwa niezwykle mi pomogła i choć nie była tak intensywnie spędzona jak planowałam to nie żałuję że spędziłam ją w ten sposób. 

U Dawida na kwadracie




W następnym tygodniu czeka mnie kilka sprawdzianów. Mam duże obawy co do bandażowania na lekcji EDB bo szczerze powiedziawszy nie czuję się na siłach do wykonania chociażby opatrunku łokcia. Wszystkiego jest po prostu za dużo. W przyszłym tygodniu czeka mnie wolontariat. Półtora godzinki spędzone na zbieraniu pieniędzy. Muszę przyznać że takie zbieranie pieniędzy nie jest męczące wręcz relaksuje. Zawsze jest to jakiś krok ku dobru. Pomijając pomoc ludziom wolontariat przynosi nam również korzyści. Ocena z edukacji dla bezpieczeństwa jest podwyższana o jeden stopień. Szczerze mówiąc bardzo myliłam się co do naszego nauczyciela EDB. W ostatnich miesiącach moja opinia o nim uległa zmianie. Jest on jednym z nielicznych nauczycieli liceum których darzę szacunkiem. Mogłabym stwierdzić że profesor jest moim ulubionym nauczycielem z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie.


Sama nie mogę uwierzyć w to że w tym roku mam szansę na czerwony pasek na świadectwie. Jeszcze nigdy nie miałam tak dobrej średniej co teraz. Na półrocze wynosiła ona 4,63 tak więc niewiele zabrakło do świadectwa z wyróżnieniem. Zapewne nauczyciele pod koniec roku szkolenego będą podwyższali nam oceny końcowe- przynajmniej tak było w gimnazjum i mam nadzieję że pod tym względem nic się nie zmieni. Niepojęte jest to jak w tym roku kompletnie nie przykładam się do nauki a moje oceny są naprawdę satysfakcjonujące. Mimo wszystko mam cichutką nadzieję że średnia będzie jeszcze wyższa niż w poprzednim semestrze. Mam obawy co do języka angielskiego bo pomimo samych piątek przytrafiła mi się ocena dopuszczająca z karkówki o której nie miałam pojęcia, tak więc z tego przedmiotu nie mogę pozwolić sobie na chociażby ocenę dobrą. Z wychowania fizycznego moja ocena końcowa ulegnie zmianie ze względu na zajęcia z siatkówki na które uczęszczam. Dotychczas nie ominęłam ani jednego treningu i mam nadzieję że nie ulegnie to zmianie. Z niecierpliwością czekam na powiaty które miały odbyć się już w zeszłym miesiącu, jednak trenerka stwierdziła że nie jesteśmy gotowe na rywalizację i zawody nie odbyły się czego bardzo żałuję bo bardzo mi tego brakuje. Po raz pierwszy nie będę rozgrywającą. Przypuszczam że będę skrzydłową jednak nie jest to pewne. Mimo tęsknoty za gimnazjum bardzo lubię dziewczyny z zespołu, są bardzo pozytywne a treningi z nimi to czysta przyjemność. Niedługo odbędzie się również liga międzyszkolna. Mam nadzieję że uda nam się stanąć na podium bo jesteśmy całkiem dobre.


Pierwszy dzień szkoły rozpoczynam siedmioma lekcjami i treningiem. Mimo późnego powrotu do domu mam nadzieję że jutrzejszy dzień będzie dobry, musi być. Jest godzina 20:02 i zostały mi ostatnie godziny upragnionej wolności. Jutrzejszy dzień zamierzam zacząć optymistycznie z uśmiechem na twarzy. Spotkam osoby których nie widziałam od dłuższego czasu. Mam nadzieję że żaden z nauczycieli nie zrobi nam niespodziewanej karkówki bo kompletnie nie jestem na to przygotowana.


A na zakończenie mała porada dla samej siebie. Każdy dzień jest niezwykły i wzbogaca nas o nowe doświadczenia, pamiętaj że życie jest tylko jedno i trzeba je wykorzystać na 100%. Żadna chwila się nie powtórzy więc nie zapomnij o tym aby czuć się spełniona w tym co robisz


Trzymaj się, cześć


23 lutego 2018

For Myself

23.02.2018

Kim jestem? Chyba jedyne co o sobie wiem to jest to że mam 16 lat, wprawdzie rocznikowo mój wiek wynosi 17, jednak do dzisiaj nie potrafię przyswoić sobie tej informacji. Tak długo czekałam na upragnioną szesnastkę i jest. No cóż chyba się myliłam bo wiek to tylko liczba i nie uwydatnia ona w żadnym stopniu naszej dojrzałości. Po co piszę? Dla siebie i w końcu to zrozumiałam. Pisze się dla siebie a nie dla obserwatorów, popularności czy ubrań z sieciówek. Żałuję że tak wiele rzeczy zrozumiałam w tak późnym czasie, jednak moje myślenie czy spojrzenie na świat będzie kształtowało się jeszcze najprawdopodobniej do końca mojego życia. W końcu z każdego etapu w naszym życiu czerpiemy konsekwencje i wnioski które nas uczą. Każda chwila, każdy moment ukształca nas. Tak więc jestem. Szesnastoletnia licealistka która wreszcie zrozumiała że w życiu liczą się momenty. Wreszcie nie siędzę cały czas w domu. Spotykam się ze znajomymi czy przyjaciółmi, korzystam z danego mi czasu. Carpe diem jak to mówią. Chociaż  aktualnie w pewnym stopniu wykazuję się hipokryzją bo piszę że korzystam z życia gdy tak naprawdę siedzę w domu . Ostatnio jakoś odpoczęłam od tego wszystkiego. Od dłuższego czasu bezustannie spotykałam się ze znajomymi i stwierdziłam że chcę trochę odpocząć od tego wszystkiego. Tak więc większość ferii spędziłam w domu głównie oglądając serial czy też pomagając w domu ze względu na nienajlepszy stan zdrowotny mamy. Maraton z orange is the new black zaliczony. Serial dupy nie urywa jednak ostatni sezon wywarł na mnie duże wrażenie przez co jestem skłonna obejrzeć następny. Z tego wszystkiego zapomniałam o tym kim jestem, co lubię. Nie pamiętam kiedy ostatnio z własnej woli przeczytałam książkę. Jeszcze przed kilkoma laty było to u mnie nie do pomyślenia. No cóż życie to bezustanne zmiany a mi się akurat podobają i uważam że wyszły mi na dobre. W końcu są one bardzo potrzebne i jakże nas kształtują.










Moje życie wreszcie idzie w dobrym kierunku. Mam to czego zawsze tak chciałam. Otaczają mnie wartościowe osoby które sprawiają że jestem szczęśliwa. Wreszcie wiem czego nie chcę czyli robię postępy bo mimo kompletnego braku pomysłu na siebie wiem czego nie szukam. Brak stabilizacji w pewnym stopniu mi się podoba, mało tego uwielbiam to. Kiedyś marzyłam o księciu z bajki z nutą romantyczności w naszej relacji, pięknym kolorowym domu i dzieciach biegających na naszym ogródku. Moje myślenie zmieniło się diametralnie. Pisząc że wiem czego nie chcę mam na myśli chłopaka. Nie widzi mi się być w związku być może przez to że do tego nie dorosłam lub nikogo dotąd nie pokochałam. Jednak to moja decyzja i na ten moment zamierzam zwarcie się jej trzymać. Brak chęci bycia z osobą płci przeciwnej nie sugeruje jednak odrazy do mężczyzn. Raczej jest na odwrót. Bardzo lubię ich towarzystwo. Bo z chłopakami to jest tak że można z nimi porozmawiać na każdy temat i w porównaniu do dziewczyn mają oni dystans do wielu sytuacji jak i ich samych. Tak więc w większości to z nimi spędzam wolne chwile.


Czy jestem szczęśliwa? Myślę że tak. Wprawdzie chcę jeszcze wiele zmienić ale przyjdzie na to czas. Mam nadzieję że tego nie utracę bo polubiłam swoje życie- przecież zawsze chciałam żeby było intensywne i tak jest. Nie chcę stabilizacji, chcę korzystać z życia i czerpać z niego jak najwięcej. Na rutynę przyjdzie jeszcze pora, ale to nie jest ten czas. Dopiero w przyszłości będę myśleć nad konsekwencjami. A teraz ? Teraz jest godzina 21:44 i nic więcej nie chcę wiedzieć. Jutro jest sobota tyle wiem, zamierzam zakończyć te ferie z pierdolnięciem. Chyba trochę pijanym pierdolnięciem ale miejmy nadzieję że pozytywnym.
A na zakończenie mała porada dla samej siebie. Może nie dla tej mnie którą jestem lecz dla tej Wery którą będę za kilka lat. Nie żałuj niczego i bądź sobą. Nie patrz wstecz bo niczego się w ten sposób nie nauczysz. Działaj i pamiętaj aby mieć przy sobie  zawsze bliskie ci osoby.

Trzymaj się, cześć.